
Zdolny i wprawny w obserwacjach polskiego życia publicznego kolega od kilku dni wysyła mi autorskie materiały (mówię, że zdolny) szkalujące Stefana Wyszyńskiego. To pokłosie beatyfikacji kardynała. 38 lat na tej planecie, prawie 38 w kraju ojczystym i chyba kolejne 38, w ojczyźnie lub na obczyźnie, przyjdzie mi czekać, aż naród polski pozbędzie się tych bzdur. Strzepnie je niczym kurz ze swego mankietu.
Jakieś 44 wcielenia temu, w roku 2000, zostałem przez szkołę zaciągnięty do kina na film „Prymas. Trzy lata z tysiąca”. Nie chcę mówić, że zostałem zaciągnięty na szmirę z Sewerynem i Zamachowskim. Nie sprawdzałem nigdy recenzji w prasie (tak, wtedy ukazywały się w prasie, w bardziej popularnym – adresowanym do ludu „Filmie”, czy w ambitniejszym – kierowanym do intelektualistów_ek „Kinie”), czy bardziej współcześnie: w sieci.
ALE
Tak ten film zapamiętałem. Jako szmirę z Sewerynem i Zamachowskim.
Tutaj dygresja odnośnie „ALE”: jak usłyszcie, że ktoś w Polsce mówi o rasistach, którzy często bredzą rzeczy typu „nie jestem rasistą, ale” i zawsze po tym „ale” następuje rasistowski wyrzyg, nie traktujcie, proszę, tej obserwacji jako odkrywczej. Nikt z Polski tego nie zauważył. Dawno temu zauważyli to Amerykanie. Na scenie stand-upowej, w 2010 roku, zarejestrował tę obserwację nieżyjący już („fun” fact – zmarł w tym samym roku, w którym zarejestrował) Greg Giraldo.
Kolejny „fun” fact – zaciągnięto mnie siłą na obraz, ujmijmy rzecz w skrócie, katolicki, choć nie uczęszczałem już wtedy do szkoły katolickiej. W 2000 roku byłem uczniem szoły „zwyczajnej”. Średnią wybrałem, bo już mogłem wybierać, „świecką”. Ale – no właśnie – wiadomo jak wygląda „świeckość” w Po…
W PO, heh, też jest świeckość ściemniona. Skoro ostatnio niejaki pan Tusk (przy okazji polecam film „Tusk” Kevina Smitha, bardzoo nietypowy horror o stand-uperze, podcasterze, który w podróży wpada w sidła szaleńca). Skoro ostatnio niejaki pan Kieł (Tusk in english) kłania się polskiemu katolicyzmowi. Nie chcę wsiąkać w kwestie polityczne. ALE. Pale Ale. PO to od zawsze jest partia prawicowa, pluszowo-prawicowa.
Taki, kurwa, pluszowy konserwatyzm, pomiędzy bolesnymi epizodami rozkradania kraju, od zawsze prezentowali_ły panowie i panie z PO. Żeby nie było: partia rządząca – jako aferzasty, rozkradający zasoby państwowe skurwysyński twór PiS-owski – to uczeń, który przerósł mistrza. Poprzekilinaliśmy trochę, możemy iść dalej.
Ale, ale, ale. Po trzykroć ale. A może nawet PO trzykroć ALE. Rozumiem, że ukłony pana Kła są dyktowane przez wymogi polityczne, sondażowe, chujowe, już jebać „ale”; chujowe, lecz zrozumiałe. Coś mi mignęło, nawet lewicowa „Krytyka Polityczna” pisze, że jeśli tego trzeba do wyjebania PiS-u, to luz. Też rozumiem. Też mi się to nie podoba. Nawet powiem, że się nie zgadzam. Czy jest to niezbędne i skuteczne – porozmawiamy po wyborach.
Z niemałym ubolewaniem wciąż jednak – jak powiadam – rozumiem. Więcej: niestety z makiawelicznego punktu widzenia dostrzegam taką konieczność. Wciąż się z nią nie zgadzając. Co zabawne i łączące to wszystko. Napisał o tym Sut. Nie wiem, czy taką ma ksywę. Gdyby był moim kolegą, na stówę by miał. Michał Sutowski z „Krytyki Politycznej”, czyli również absolwent koszalińskiej świeckiej szkoły średniej. Ale – to jest inne „ale” – innej. Innej, ale innej, ale innej, ale innej, hej! On chodził do najlepszej w Koszalinie, ja do nomen omen średniej. hartman
No i git, spoko, tzn. wszystko byłoby spoko, na tyle, na ile może być spoko. Gdyby nie to, że to jednak nie Sutowski o tym napisał, tylko Sierakowski. Nie na łamach „Krytyki…”, a Onetu. Wszystko mi się pojebało. W takim razie ten tekst w ogóle nie ma sensu. Popierdoliło mi się, bo Sut aktywnie działa w „Krytyce…”, Sierak też, nawet ją zakładał – jednocześnie to wszystko mogą być bzdury, nie jestem codziennym czytelnikiem „Krytyki…”. Ratując się, sięgam po cytat z Sierakowskiego. Z Onetu!
„Jeśli podlizywanie się kościołowi ma być ceną, którą trzeba zapłacić za pokonanie PiS, to trzeba ją zapłacić. Oczywiście można wybrać złudzenia, wybrzydzać i żyć dalej w Polsce PiS”.
I dodam tylko, zwracając się do całej polskiej „klasy” politycznej, także wszelkich komentatorów, w tym Sieraka, że przez te wasze ceny, które trzeba zapłacić, wasze makiaweliczne założenia i demoniczne realizacje, wasze pierdolone kompromisy, jakieś 44 wcielenia temu, czyli w roku 2000 zostałem przez szkołę zaciągnięty do kina na szmirę z Sewerynem i Zamachowskim. To są szkody, których nie da się naprawić.
Berlin 20.09.2021
źródła audio:
Greg Giraldo, Midlife Vioces, 2010, źródło: Archiwum w (czyli własne)