Komik out Fiedorczuka

Była kiedyś u mnie taka sytuacja w domu – mama mówi: Czym Ty się, Wojtek, zajmujesz? Na scenie bzdury opowiadasz, jakieś pierdoły. Zobacz na tego Biedronia, w Twoim wieku, a już w Warszawie gejem. Ja mówię: Mamo, no jak gejem. Przecież ja już mam rodzinę, dwójkę dzieci, przecież to trzeba mieć jakiś dryg do tego, jakąś smykałkę, jakieś znajomości, no i… trzeba zrobić jakiś coming out. Ona mówi: Przecież Ty komik, co Tobie komik out.

Źródło: https://player.pl/programy-online/kuba-wojewodzki-stand-up-odcinki,3836/odcinek-16,wojciech-fiedorczuk,S00E16,59198

Kiedy Ci nie idzie, nigdy nie bądź zły na innego komika, wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Jeśli masz już być na kogoś zły, to bądź raczej zły na własną matkę.

Źródło:

W miarę mi idzie. Nie jestem zły na Wojtka. Przeciwnie. Bardzo mi przyjemnie, że wraz z mistrzem gier słownych gramy w te same gry. Nie jestem też zły na matkę, choć po latach odnoszę wrażenie, że dosyć często mnie krytykowała. Odziedziczyła to po swoim ojcu, on nikogo nie lubił. Automatycznie lubiłem go ja. Do tego dziadek był zagorzałym ateistą i wrogiem nie tylko kościoła rzymskokatolickiego, lecz każdej religii w formie zorganizowanej. Odkąd osiągnął pełnoletniość, nie chodził do kościoła. W dzieciństwie ojciec go napierdalał. Regularnie. Nie paskiem po tyłku. Bił go po prostu jak koleś bije kolesia.

Dziadek był obdarzony niebywałym poczuciem humoru, lubił je wykorzystywać i pracować nad nim. Kiedyś przyznał się, że każdego ranka po przebudzeniu leży i myśli nad materiałem. Co dzisiaj powie, czym zaskoczy danego dnia… Czasem były to zwykłe kawały, czasem zabawne historie autentyczne z przeszłości. Kiedy się mocno napierdolił, a był wybitnym, wieloletnim alkoholikiem, miał ku temu naturalne predyspozycje, podobno nie wiedział, czym jest kac, nigdy nie bolała go głowa po przepiciu, no więc kiedy się mocno napierdolił, nie wszystkie historie były zabawne; chociażby te związane z ojcem.

Miał trochę braci i sióstr, w sumie była ich siódemka czy ósemka, przez chwilę było jeszcze więcej, ale dwójka na wczesnym etapie „wychowania” zmarła oblana wrzątkiem – wypadek w gospodarstwie, jakich wiele. Dziadek pochodził spod częstochowskiej wsi. Niekiedy przypominał, że Klepaczowie to nasza rodzina. Olek Klepacz, lider niegdysiejszej Formacji Nieżywych Schabuff to ponoć mój kuzyn. A w ogóle kuzyn Darka Gadowskiego to jest ten Gadowski, lider niegdysiejszej Iry.

Jeszcze lepszy numer: ojciec Darka podobno znał mojego ojca, byli kolegami. Poznali się w Związku Młodzieży Socjalistycznej. Jak nas połączył stand-up, tak ich ping pong. Stary Darka organizował turnieje, mój zdaje się lubił napierdalać. Wszystko pod ZMS-owską banderą. Zatem jesteśmy czerwoni (jak cegła, choć akurat z Ryszardem Riedlem nic nas – Darka ani mnie – nie łączy, może Wojtek Fiedorczuk ma z nim coś wspólnego, cholera wie). Dlaczego to wszystko opowiadam? Bo to jest Komik out Stramika. Nikogo innego. I niech tak, kurwa, pozostanie.

Dodaj komentarz

*