Psychostand-up

30.07.2015

Miałem o tym nie pisać. Gaweł Feliga z Sebastianem Rejentem w ostatnim odcinku podcastu Nagrałeś To?! dobrze omawiają zjawisko. Poza tym jeszcze będzie mówione przeze mnie gdzieś tam – na razie nie podaję szczegółów, zapewniam, że będzie. Miałem nie pisać, a napiszę. Bo się wkurwiłem. Zarzucono mi kradzież żartu. W Koszalinie. Gdzie zapraszam różne osoby, nie zawsze takie, do których jestem w pełni przekonany, ale zapraszam. Ludzie powinni mieć możliwość zetknięcia się ze stand-upową różnorodnością. Głos ludu głosem Boga. Wprawdzie zarówno ludu, jak i Boga nie znoszę. Jednak egzystencja równa się ambiwalencja. Czyli jest, kurwa, bosko.

W każdym razie jeden jebaniec zaproszony przeze mnie do Koszalina powiedział: „To nie ja zauważyłem, ktoś ze środowiska mi pokazał. Ty, Jacku, ukradłeś żart. Mówiłeś kiedyś, że każdy chciałby uderzyć kobietę, a Bill Hicks też tak mówił”.

Z reguły nie eksploduję publicznie. Tym razem było inaczej. Nie będzie mi jedna czy druga zawistna kurwa mówiła. Zwłaszcza taka, która sama zajebała żart. I to nie raz. Nie będą złodzieje i ich przydupasy zwalać na mnie swoich przewin. Tzn. pewnie będą. Przestępcy nie chcieliby widzieć martwego policjanta. Przestępcy chcieliby widzieć policjanta za kratami. Policjant się nie da.

Po pierwsze nie Bill Hicks, tylko Bill Burr powiedział – przytaczam z pamięci i bez ornamentów w postaci wtrąceń, dopowiedzeń, uszczegółowień – Nie można mówić, że nie ma powodów, by uderzyć kobietę. Powodów jest wiele. Tylko po prostu nie należy tego robić.

Po drugie ja mówię (właściwie mówiłem, ponieważ to jest starszy materiał, zostawiam go sobie na firmówki; odbywające się w lepszej, alternatywnej rzeczywistości, w której przeciętny mieszkaniec planety ma IQ powyżej 140 pkt., hihi): – Nie lubię religii katolickiej, bo katoliccy księża gwałcą dzieci, to jest oburzające, obrzydliwe, naganne moralnie. A jeszcze nigdy nie słyszałem o przypadkach pedofilii wśród np. muzułmańskich imamów. Wprawdzie muzułmanie też krzywdzą ludzi, np. kamienują kobiety, ale zatrzymajmy się na chwilę, zastanówmy się i spójrzmy prawdzie w oczy: kto nie ma ochoty, od czasu do czasu, jebnąć kamieniem w kobietę?

Zresztą ten kawałek jest w necie. W komentarzach zostałem nazwany m. in. „lewackim nieukiem”, z czym się zgadzam. Nigdy nie byłem prymusem. Lewackim to też trafione. Moje serce bije po lewej stronie. Nie znoszę prawicy. Dlatego w każdą niedzielę, zamiast jak baran za stadem iść do świątyni, ronię łzę bezsilności nad krajem, w którym nie ma mocnej politycznej lewicy. Wracając do żartu – on bazuje na udawaniu przeze mnie debila, ponieważ muzułmanie rzecz jasna gwałcą dzieci. Wszyscy gwałcą dzieci. Znaczy się przedstawiciele każdej grupy społecznej gwałcą dzieci (to już inny żart). Lecz ja chciałem dojebać katolikom. Bardziej mnie irytują, są bliżej, znam wielu. Nie znam natomiast ani jednego muzułmanina. Z tego powodu nie chce mi się dojebywać wyznawcom islamu. Jak muzułmanie będą w tym kraju masowo gwałcić umysły (i nie tylko), to zacznę.

Czy Stanhope piętnujący nacjonalizm kradnie żarty Carlinowi piętnującemu dumę narodową? Tematyka ta sama, tezy podobne, żarty inne. Nie ma tu mowy o kradzieży żartu. Kiedy jest? Kiedy, jabańcu, bierzesz czyjś kawałek w skali 1:1, albo powtarzasz konstrukcję, zmieniając nieistotne szczegóły, albo nakurwiasz z internetu: dowcipy i memy. Jesteś złodziejem. Sprawy oczywiste. Okazuje się, że nie dla wszystkich. Nie dla tych, którzy chcą wygodnie żyć, pławić się w blasku reflektorów i fleszy, zbierając poklask publiczności, która przeważnie ma w dupie, czy materiał jest autorski, czy nie.

Jeśli rozrzedzimy tę zasadę i uznamy, że wszystko jest w jakimś stopniu kradzieżą, to nie będziemy mogli nazywać złodziejów złodziejami. Tego chcieliby złodzieje.

Kiedy mówię pewnej osobie, że ma dowcipy i memy z netu używane jako swoje rzeczy i słyszę: „A Ty np. mówisz, że usłyszałeś, że najczęściej gwałconą istotą na świecie jest kura, też sam tego nie wymyśliłeś”, to mi ręce opadają. Czym innym jest czerpanie z wiedzy ogólnej w formie punktu wyjścia do przeprowadzenia własnego żartu, czym innym zajebanie żartu i napierdalanie nie swoimi puentami po oczach widowni.

Robin Williams, który obrabiał wielu, tłumaczył się, że jego umysł jest jak gąbka. Usłyszał coś w klubie z ust innego komika, niby zapomniał, później przy obmyślaniu materiału objawiało mu się to jako jego.

Denis Leary, który obrabiał Hicksa i Louisa C.K., nie tłumaczy się, bo jest kompletną kurwą.

Legenda złodziejstwa, swego czasu uwielbiany przez tłumy Carlos Mencia to najprawdopodobniej klasyczny psychopata. Poczucie winy jest mu obce, nie rozumie zasad panujących w danym obszarze, nawiązuje relacje czysto interesownie, przy tym przejawia skłonność do obwiniania innych. Taki obraz wyłania się z rozmów w ramach podcastu Marca Marona – WTF. Nie tylko z samym Mencią, wypowiadają się też jego byli współpracownicy. Polecam. Ponad dwugodzinne studium stand-upowego psychopaty. Wszystkie wymienione cechy, które dostrzegłem u Mencii są klinicznymi wyznacznikami tej przypadłości. Teraz zaczynam je dostrzegać u polskich jebańców.

Denis Leary też jest pewnie psychopatą. I chociaż pełni funkcję producenta wykonawczego serialu telewizyjnego Marona, to nigdy nie był gościem WTF. Strach przed pytaniami o kradzież materiału? A dla Marona, który robi stand-up bardzo osobisty i przykładnie autorski, egzystencja równa się ambiwalencja? Przy okazji polecam ten serial – „Maron”; jak powiedział sam Maron – To taki „not-Louie”.

Polecam także nie kraść żartów i nie oskarżać mnie o to. Bo przypierdolę. Gardzę przemocą, więc przypierdolę słowem.

Dodaj komentarz

*