W okolicach godziny 13, kiedy kroczyłem na sushi, pośród kamienic najładniejszej części tego miasta (lokalni patrioci związani z innymi dzielnicami zajebaliby mnie za tę krzywdzącą w ich mniemaniu klasyfikację), dobiegł moich nozdrzy niedzielny swąd smażonych schabowych.
Wtedy właśnie zyskałem pewność. Utwierdziłem się w przekonaniu. Właściwie, to prawie się porzygałem. Jednocześnie, dotarło do mnie. Jestem kosmopolitą.
Rodzina, dom, praca – wypierdalać.
Bóg, Honor, Ojczyzna – wypierdalać.
Lokalni patrioci, patrioci w ogóle – wypierdalać.
Referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz z funkcji Prezydenta Warszawy – wypierdalać.
Aby uniknąć nieporozumień, koniecznie muszę dodać: Hanna Gronkiewicz-Waltz – wypierdalać.
Barcelona nie zagra z Gdańskiem – wypierdalać.
Oburzenie z powodu tego, że Barcelona nie zagra z Gdańskiem – wiadomo.
Jutro wybucha wojna (znowu zaczyna się od Gdańska, tym razem w związku z tą jebaną Barceloną) – wypierdalam, oczywiście, że do Argentyny.
Niedzielne sushi – palce lizać.