Mam Gascoigne’a. Dopada mnie od czasu do czasu. Cały dzień siedzę w piżamie i palę. Za dużo deszczu w lipcu. Za mało alkoholu w organizmie.
Na kanapie siedzi ze mną nóż kuchenny. W razie, gdyby pójście do kuchni stanowiło zbyt duże wyzwanie.
Nie lubię wyzwań, w odróżnieniu od milionów. Wyzwania to gówno. Miliony dają sobie wmawiać, że jest inaczej. Wyzwania są podobne do cierpienia. Miliony dają sobie wmawiać, że cierpienie czemuś służy.
Do kurwy nędzy. Cierpienie to egzystencjalny skandal! Nic więcej.
Paul Gascoigne zamówił kiedyś stek w hotelowej restauracji. Następnie zmienił zamówienie. Poprosił tylko o nóż. Paul Gascogine też nie lubi wyzwań. W przeszłości potrafił całkiem nieźle kopać piłkę. To wszystko.